Dziennik Subiekta Sklepu Klasyczne Buty część 3.
Ponarzekałem na Klientów w dwóch poprzednich wpisach, ostatnio więc usłyszałem pytanie: „a nie macie w tych Klasycznych Butach żadnego fajnego Klienta?”. Boże broń, mamy ich całe mnóstwo - naprawdę, jednak jakoś tak wyszło, że łatwiej pisać o wariatach, pomimo tego że stanowią niewielką część tych, którzy do nas przychodzą. Co prawda czasami mamy „dzień świra” kiedy wydaje mi się, że są dni otwarte na Srebrzysku, ale to jednak rzadkość.
Wbrew pozorom jest duże grono osób, które regularnie robią u nas zakupy i które bardzo lubimy. Pojawia się więc pytanie, kto to jest ten Dobry Klient?
Każdy odpowie od razu – taki który dużo kupuje. Oczywiście, żeby ktoś w ogóle był naszym Klientem musi coś u nas kupić. Nie jest to jednak jedyny wyznacznik, ani nawet decydujący. Jesteśmy dziwnym sklepem, ponieważ naszą ambicją jest nie tylko sprzedaż ale chcemy także edukować, pomagać i staramy się stworzyć przyjazną, niemal rodzinną atmosferę. Wiem, że w świecie, w którym wszyscy na siłę próbują wcisnąć swój towar bez oglądania się na potrzeby Klientów, możemy uchodzić za dziwaków, wręcz świrów, ale cóż każdy ma swoje wady, a naszą jest to, że faktycznie chcemy by nasi Klienci byli zadowoleni. W sumie jak się zastanowić, znam gorsze (wady). Mało tego, wiem że to już brzmi totalnie nieprawdopodobnie, lubimy swoja pracę i naprawdę interesujemy się tym co robimy. Ponieważ więc jesteśmy (chyba pozytywnie) zakręceni na punkcie butów więc i cenimy takie nastawienie u naszych Klientów. Lubimy inteligentne żarty, dodam też, że żart w stylu „ po ile ma pan buty i czemu tak drogo” nie jest przez nas uważany za śmieszny, błyskotliwy i zaznaczę, że nie należy też do najbardziej oryginalnych.
To jest jedna z bolączek naszej branży. Mianowicie, żeby być znakomitym szewcem, kaletnikiem lub znać się na butach czy modzie nie trzeba kończyć żadnych studiów MBA, robić doktoratów z prawa międzynarodowego, czy uczęszczać na inny, równie mało potrzebny kierunek studiów. Trzeba natomiast mieć bystre oko, sprawne ręce i parę lat praktyki. Trzeba też wykonać olbrzymi wysiłek, studiować targi mody i fora, próbować zdobyć stare podręczniki szewskie i latami ćwiczyć. Nie mniej oznacza to, że w Polsce zawód szewca jest powszechnie pogardzany, a politolodzy czy absolwenci filologii albańskiej bardzo cenieni. Myślimy trochę inaczej i niczego nie ujmując morderczym, wymagającym tytanicznych nakładów pracy studiom albanistyki na prestiżowych uczelniach w Słupsku czy Płocku uważamy, że nasi szewcy i renowatorzy wykonują fantastyczną i bardzo pożyteczną pracę. Dlatego bardzo nam miło gdy Klienci ją zauważają i doceniają, bo nie jest łatwa. Żeby było już zupełnie zabawnie sami skończyliśmy studia, nie uważamy jednak tego za na tyle istotny element naszego życia,by zanudzać nim naszych Klientów (nasz główny „renowator” to aplikowany prawnik z wykształcenia i zawodu, a maluje buty bo to lubi – i jest w tym dokonały). Pracowaliśmy też w korpo i bynajmniej nie traktujemy tego czasu jako najwspanialszych lat naszego życia. Sprzedajemy, naprawiamy i doradzamy w sprawach butów i lubimy to.
Moja żona, kiedy pierwszy raz zobaczyła nasz salon, moich kolegów i koleżanki stwierdziła, że wycięto nas z powieści Dickensa i był to jak najbardziej komplement. Podsumowując jesteśmy wymierającą już grupą dziwaków, cenimy kulturę osobistą, inteligentny żart, elegancki strój (co nie znaczy, że sztywny) oraz szanujemy innych bez względu na to jaki zawód wykonują, a nasi Dobrzy Klienci to Ci, którzy też cenią te cechy przynajmniej trochę. Wbrew pozorom, bo świat niestety idzie w nieco innym kierunku niż byśmy chcieli, ciągle jest dużo takich osób i w KlasycznychButach mieliśmy to szczęście, że wiele z nich poznaliśmy i poznajemy ciągle. Cieszymy się gdy ktoś wchodzi do naszego salonu i podziwia, komplementuje nasze buty nawet jeśli nic nie kupi, zdarzyło nam się też grzecznie odmówić sprzedaży naszych najdroższych butów, gdy Klient stwierdził, że odetnie „te frędzle i wtedy to będzie ładny but” (chodziło o tassel loafers Borgioli Fratelli). Oczywiście żyjemy ze sprzedaży i cały czas o tym pamiętamy ale nie chcemy nic robić wbrew sobie. Sądzę, że udało nam się stworzyć wokół idei KlasycznychButów pewną wspólnotę ludzi o podobnych gustach, nawykach i zachowaniu. Naszym największym sukcesem, według mnie jest to, że ta wspólnota cały czas się powiększa, co oznacza, że nie tylko my zachowaliśmy w sobie coś z Dickensa i jego czasów. Klasycznych tak jak i my.
Ciąg dalszy nastąpi…